Niedopowiedzenia

Powolnym krokiem idę na spotkanie. Trochę myślę, co mnie na nim czeka. Jakie słowa padną, o jakich planach zamienimy słowo. Pomiędzy myślami przebija słońce. To prawdziwe, które nieśmiało chce upewnić, że w pełni nadeszła już wiosna. Trochę wyciągam twarz w stronę ciepłych promieni. Mimo ulicznego szumu jest dziś tak przyjemnie. Ulicą sunie dziewczyna, zauważam ją dopiero gdy mnie mija. Wtedy też zdecydowanie staje w miejscu i zwraca się w moją stronę.
– Proszę Pana czy to ulica Kasprzaka, czy jeszcze Matejki.
Niby wiem, gdzie jestem ale w którym miejscu ulica jedna przechodzi w drugą, chce o coś dopytać i wtedy uświadamiam sobie, że dziewczyna wspiera się białą laską. Bije od niej jakaś siła, moja fantazja widzi energię przesuwającą się z jej serca, ku koniuszkowi białej różdżki. Zadziwony nie wiem co powiedzieć…
– Nie wiem. Jest Pani na przeciw kościoła…
Widać tak odpowiedź wystarczyła Pani, która równie szybko jak się pojawiła w zasięgu mojego wzroku, tak szybko znikła.
Porzucony przez przypadkową rozmówczynię pozostałem sam ze swoim dialogiem. Kto tu miał większy kłopot by widzieć? Dlaczego na tak wiele rzeczy pozostaję, mimo sprawności swych przenikliwych oczu, wciąż ślepy?

Nie do powiedzenia
niedopowiedzenia
rozmijanie prawd
rozmijanie świata
osobność

Są też rzeczy, które widzimy, które czujemy, a zarazem tak trudno je nam ubrać słowami. Jak rzeczywistość przesuwająca się po wierzchniej stronie dłoni. Nie możemy jej uchwycić, bo gdy dłonie odwracamy, to nienazwane coś znów dotyka nas z drugiej strony dłoni. Opis nieprecyzyjny, słowa okaleczone budują niedopowiedzenia. Oddalamy się od prawd. Oddalamy się od naszych wspólnych światów. Tak często bywa podobnie w relacjach. Gdy nie padają właściwe słowa, gdy posługujemy się niedopowiedzeniami, by ukryć prawdę, coś nas oddala, coś buduje odległość i dystans. My staje się osobnością dwóch Ja. Jak się nie rozminąć? Jak nazwać celnie, jak puścić słowo jak strzałę, prosto do celu?