Pomimo

Pospiesznie wyrzucane słowa, myśli ścigające się z promieniami słońca, w obawie by nie umknęło coś uwadze. Pomimo uwagi, pomimo wszystko… Świadoma nieroztropność serca kochającego w obfitości. Jestem tu dla Ciebie pomimo tego co o sobie myślisz, pomimo tego jakim pędzlem maluję dziś w głowie swój własny portret. Gdy zaczyna się spotkanie dwojga osób, wszelkie pomimo przestaje być już absolutnie ważne, bo jesteśmy dla siebie. Czasem tak bardzo dla siebie, że jesteśmy w tym drugim bardziej sobą, niż sami dla siebie. Cudowna akceptacja wzajemności, poruszająca energia bezwarunkowej miłości. Nie takiej z szufladkami: przyjacielsko-małżeńsko-rodzicielskiej-czyjakiejtamjeszcze.

Niedawno moim znajomym chyba już po raz trzeci uciekł… żółw.
Sytuacja w pierwszej chwili wzbudza ogromną wesołość. No jak to…
Gdy ostygnie już radosny rechot w głowie pojawiają się też inne myśli. Właściciele Klemensa – bo tak dostojne imię nosi żółw – są dobrymi ludźmi i chyba nie zaznał od nich czegoś złego co zmusza go wciąż do pędu ku wolności. Cóż zatem gna Klemensa? Pomimo tego, że żyje wśród ludzi obdarowujących go życzliwością wciąż mu czegoś brakuje, co sprawia, że nawet żółw nerwowo przebiera nóżkami. Dlaczego ta opowieść w tym miejscu? Myślę sobie, że czasem pomimo tego, że nam w jednym miejscu dobrze, szukamy czegoś nowego, ożywczego. Jak wiatr wydmuchujący z zakamarków plastikowe siatki naszej codziennej rutyny, tak i mi coś wciąż chyba trzeba takiego mocnego bałaganu, po którym wszystko będzie już inne. Dostrzegam w sobie taką niespokojność. Potrzebę poszukania czegoś nieuchwytnego, czego mam przeczucie istnienia. Jakaś magnetyczna druga połówka czekająca gdzieś niespokojnie przy oknie na drugim końcu świata. Tęsknota za bratnią duszą, za wiosną ogródka myśli. (Rośnie tymczasem powoli wpis też nietypowy zainspirowany pewną opowieścią o utraconej części własnej tożsamości. Zapraszam niebawem.)

Zdumiewający

Czy to człowiek taki, co skutecznie swej dumy się wyzbył? Co nagusieńki pokorą stanął pośród tłumu… A może zdumiewający to zaskoczony, że go własna duma nie dogania?

Bywamy zdumieni, gdy coś wygląda zupełnie nie tak, jak się nam wydawało. Dobrze jest chyba wiedzieć, że tak naprawdę to często nam się tylko wydaje. Idziemy na skróty szlakiem swych fałszywych opinii i przekonań. Myślę o ostatnich sytuacjach. Może coś mi się tylko wydawało, może to niczym sen ułudna myśl tylko była. Czy chcę dokonać ważnego kroku? Przebudzić się, pozbawiony iluzji zdumiewać się światem. Lubię się zdumiewać. Lubie dostrzegać wciąż coś nowego w tym, co wydawało się być niezmienne.

Bó(uuuu)l

Poranna kawa, leniwie rozlewająca ciepło po całym ciele uzmysłowiła jak bardzo wygodnie zadomowił się w każdym zakamarku ból.

Upychany, odsuwany, palcem na ustach przyciskany pochował się i gnije z zaniedbania. Czasem gdzieś na nowo wybije. Wtedy trudno nad nim zapanować.
W imieniu udręczonych bólem, bezpowrotnie nim uzależnionych, przybijam – boleśnie palce przytrzaskując, wielki manifest zmiany.
Od dziś niech będzie tylko bul. Idiotyzm? Nonszalancja piszącego?
Niech owo „u” środek wyrazu wyznaczające będzie metaforą uwalniania buuuuuulu. Niech „u” zwane otwartym, otworzy wszelkie zło.
Jak tego dokonać? Jeden głośno zapłacze, inny siorbać po cichutku będzie. Każdy sposób jest dobry by się balastu pozbyć. Wyć w miejscu ustronnym, skopać przypadkowy słupek graniczny, wytrząść, wyskakać, wytupać i co tam jeszcze na wyp…
Lekkości życzę sobie i Tobie.

Tkliwość

To tak delikatna obecność, że aż niezauważona. Pełna wzruszenia i takiej niecodziennej odpowiedzialności dużego o małego. Gdy dyskretnym krokiem nadchodzi tkliwość, w kącikach oczu pojawiają się łzy. Nigdzie im się nie spieszy, chcą pozostać przy Tobie, nie spływają. Dzięki temu na świat możemy patrzyć z zachwycającą miękkością.

Zadbaj o siebie
Zadbaj o relację
Pomagaj
Świętuj

Bieguny

życie na biegunach
koń na biegunach
góra dół
przesyt brak
słońce mrok
szczęście rozpacz
radość smutek

radość wielorakość

szczęście odmienności

życie na biegunach

Strata

Dziś jest taki właśnie dzień. Dzień myślenia o stracie.
Zdarza się ona w życiu. Gdy biegamy po życiu czasem coś naprędce cennego mijamy. Nie chcę tego, chce sobie uchronić, niczym drogocenny skarb w zawiniątku pod sercem uchować. Furtek i planów bezpieczeństwa ponad miarę wytworzyć, by tylko straty uniknąć.
Czasem się nie da…
Czasem w misternej pajęczynie planów ratunkowych okazuje się, że już tak naprawdę przeoczyłem. Nie dostrzegłem, bo nie chciałem? Przeoczyłem bo byłem zbyt zajęty sobą? A może to ten plan tak nieudany był?
Strata…
Robi się pusto, czegoś brakuje, oczy wytrzeszczam w tęsknym bezdechu. Promieniująca szarość zamyka oczy. Paskudna czarna dziura chce pochłonąć wszystko. Ona też chyba boi się coś stracić. Nie martw się czarna dziuro, ja też potrafię się Tobą zająć.

Bezradność

Jestem w bezradności, stoję w niej po kolana. Robi się jej więcej. Ruszyć nogą nie mogę, ruszyć ręką nie mogę. Oczy przerażone niemocą rzucają spanikowane iskry.
Można mieć tysiąc rad, a nawet dwa i… nie mieć nic do powiedzenia. Milczenie razem z drugą osobą może mu się czasem bardziej przysłużyć niż papka bezużytecznych wskazówek.
Bezradność. Chęci mnóstwo, tylko czynu brak. Nie z powodu strachu… Tylko z takiej ogromnej niemocy. Otaczającej jak smoła i pętająca wszystkie ruchy. Nic nie możemy czasem tak naprawdę zrobić. Zwyczajnie czasem się nie da. W głowie z prędkością światła tworzą się kolejne rozwiązania, schematy. Tyle, że wszystko nieskuteczne.
Bezradność. Tu i teraz. Obecność ciała, myśli i serca. Poczuj swoją siłę ale poczuj też swoją bezradność. Ona także jest Twoja.

Jestem zawiedziony

Zawiedziony daleko, zaprowadzony na jakiś skraj. Brzeg, po którym nic nie ma. Tylko to, co z tyłu. Pełno żalu i smutku, który niesłusznie wyrósł w miejscu, które mnie otacza.
Zawiedziony znalazłem się w tym miejscu. To nie jest moje miejsce. Kto do cholery mnie tam zawiódł? Kto zawiódł? Ja chcę tu… Wracam…
Teraz już przywiedziony do właściwego miejsca… Nic mnie nie odwiedzie.

Pasja

Dzisiejsze słowo to pasja.
Mój wierny czytelnik strony z wielką wrażliwością po raz drugi obsypał mnie mnóstwem komplementów. Uważnie je czytając dostrzegłem jednak ogromną potrzebę przezacnego Czytelnika, by głowę moją nieco przewietrzyć. Nie w tym znaczeniu, że głupoty gadam ale, że straszny bałagan w tym pisaniu. Coś w tym jest… Prawda, przyznaje. Na usprawiedliwienie może powiem, że wewnątrz mej czaszki procesy dokładnie takowe zachodzą. Czasem niespokojne, częściej niespójne. Skaczą z pomysłu na pomysł nie kończąc myśli. Lekko pędzlem umoczywszy w farbie już biegną ku inne płótna połaci… No zaczyna się, właśnie.
Dobrowolnie zatem sam sobie uzdę zakładam co miejmy nadzieję pędzące w galopie myśli przed niechybną zguba może uratuje. Jednocześnie zapewniam, że metaforyczny przyrząd kagańcem nie jest i myśli nadal bałamutne spotykać będziemy. Tylko niech się tak nie spieszą… Niech sobie odpoczną i w równym rządku do publikacji wychodzą.
Może to właśnie pasja czyni… Zapominamy o wszelkim porządku i zasadach. Dajemy się pochłonąć temu, co daje nam satysfakcję, wytchnienie. To pasja czyni, że czas biegnie wtedy inaczej. Na ogół dziwnie przyspiesza tak bardzo, że mija niepostrzeżenie. Chcemy się pasji oddawać. Choć tak naprawdę to my ją tworzymy i bez naszego udziału ona nie jest już tak istotna. Lubię spotykać takich ludzi. Są pełni energii, z poczuciem ważnej misji nawet jeśli chodzi o niepozorne zbieranie podkładek do piwa. I rzeczywiście są oni niezwykle ważni. Ci niesamowici odmieńcy w jakiś sposób czynią świat ciekawszym, zmieniają go.
Pasja czyni ich spełnionymi, można odnieść wrażenie że czują się w odpowiednim miejscu i czasie. Pasja ma wiele zasług, Ci którzy się jej oddają równie wiele.
***
Żeby jednak było jak zawsze z niezwykłymi zestawieniami skojarzeń, chciałbym teraz przypomnieć, że słowa pasja używamy też w przypadku opisów ostatnich chwil życia Jezusa z Nazaretu. To taka pasja, która odbiera życie. Pochłania bez reszty i nic nie oddaje, prócz ogromu bólu. Nie chcę tu licytować
***
Jest też, za przeproszeniem Państwa: szewska pasja. Zazwyczaj klniemy też jak szewcy. Ciekawe, może dlatego pan Janusz musiał zamknąć zakład. Za mało k… przeklinał! Szewska pasja to synonim mimo wszystko jednak ogromnego zaangażowania. Takiego co to zaślepia na wszystko dookoła i strasznie skupi na jednym. Na skupianiu się na jednym na ogół dobrze się nie wychodzi. A to nie widać łatwiejszych rozwiązań, będących na wyciągnięcie ręki, a to nie widać zagrożenia lub zmieniających się warunków panujących na zewnątrz naszej pasji. Lepiej chyba być już pasjonatem. Kojarzy mi się ta postać raczej z człowiekiem powoli i skrupulatnie dbającym o swe zbiory. I nieważne czy chodzi o to by nie zagnieść rogów drogocennych znaczków, czy o to by biegające stado ślimaków stale miało coś do jedzenia. Ważne by być uważnym na to, co dla mnie ważne.

Odpowiedzialność

To dać właściwą odpowiedź. Taką, która pasuje krople wiosennego deszczu do tęczy nad horyzontem, jak marchewka do groszku. Dać odpowiednie słowo… Bo nie tylko wolno… nie tylko mam prawo sobie pozwolić. Odpowiedź biegnie ku drugiemu, bez niego żyć nie może. Trzeba dbać o drugiego by słowo nie tłukło się po świecie samotne.
Właściwe? Co właściwie jest właściwe? Choć alfabet grecki przyswoiłem to nie stałem się Alfą i Omegą. Raczej małym omikronkiem i nie wiem co jest właściwe. Czasem… właściwie to dość często… popełniam błędy. Mam do tego ludzkie prawo. Szkoda tylko, że o pomyłkach dowiaduje się jako jeden z ostatnich. Wtedy w głowie błyszczy światło, które mówi nie to było właściwe tylko właśnie tamto. Szkoda, że przemądrzalec łaskawie nie chciał zaświecić nieco wcześniej. Chciałbym być oświecony nieco wcześniej. Jestem czujny i coraz bardziej uważny. Może w końcu będę potrafił dać odpowiednią odpowiedź. Tę właściwą.