Poranna kawa, leniwie rozlewająca ciepło po całym ciele uzmysłowiła jak bardzo wygodnie zadomowił się w każdym zakamarku ból.
Upychany, odsuwany, palcem na ustach przyciskany pochował się i gnije z zaniedbania. Czasem gdzieś na nowo wybije. Wtedy trudno nad nim zapanować.
W imieniu udręczonych bólem, bezpowrotnie nim uzależnionych, przybijam – boleśnie palce przytrzaskując, wielki manifest zmiany.
Od dziś niech będzie tylko bul. Idiotyzm? Nonszalancja piszącego?
Niech owo „u” środek wyrazu wyznaczające będzie metaforą uwalniania buuuuuulu. Niech “u” zwane otwartym, otworzy wszelkie zło.
Jak tego dokonać? Jeden głośno zapłacze, inny siorbać po cichutku będzie. Każdy sposób jest dobry by się balastu pozbyć. Wyć w miejscu ustronnym, skopać przypadkowy słupek graniczny, wytrząść, wyskakać, wytupać i co tam jeszcze na wyp…
Lekkości życzę sobie i Tobie.
Wpadłam na Twojego bloga poprzez instagram i konto stacji komunikacji , wzajemne lajkowanie. Styl wypowiedzi, przenośnie i ogólne poruszenie sprawiły, że przetrzebiłam piwnicę w poszukiwaniu starych pamiętników. Znalazłam beczkę śmiechu i puszkę pandory w jednym. Dzięki Tobie , dziękuję 🙂
przepraszam, że tak późno ale dziękuję 🙂 za Twoje słowa
Będę kopać
Krzyczeć
Wrzeszczeć
Pytać bez oczekiwania na odpowiedz
Będę płakać bardzo cicho
Trzeba zapomnieć o sobie żeby usłyszeć, ze szumial długi strumień
Strumień przynosi wiele …
Wpadajmy na swoje blogi i instagramy…..a życie sobie biegnie wolniej lub szybciej….w necie jest o wiele łatwiej prawda?