Przemienienie – to jedno ze słów znajdujących się w nazwie szpitala, w którym znalazłem schronienie w ciągu ostatnich dni. Pod koniec pobytu uświadomiłem sobie znaczenie tej nazwy.
Dla przypomnienia: przemienienie to zapis pewnej biblijnej sceny. Oto Jezus wybiera trzech, spośród grona towarzyszących mu uczniów. Wspinają się na górę Tabor. Z punktu widzenia osób postronnych dzieją się tam rzeczy co najmniej dziwne. Jeszcze dziwniejsza wydaje się być reakcja uczniów. Główna myśl jest jednak chyba taka, że ten sam Jezus daje się im pokazać od zupełnie innej, dla nich zaskakującej strony. Nie jest tak, że to inna osoba. Przemienienie sprawia, że można odkryć coś co istnieje a nie dało się nam poznać.
Co ma przemienienie do mojego szpitalnego pobytu? Zabieg, którego się tak bałem okazał się nie być aż tak uciążliwy i dla ducha i dla ciała. Dlatego leżąc w dwuosobowym pokoju miałem okazję do wielu obserwacji. Przede wszystkim samego siebie w różnych rolach, tak dalece innych, od tych w których uczestniczę każdego dnia.
Przedłużający się pobyt sprawił, że wyszedłem z nieco zatartym poczuciem upływającego czasu, jakimś dystansem do mknącej rzeczywistości. Magiczne osadzenie w tu i teraz sprawiło, że mogłem się zobaczyć inaczej. Przemienionym czyli wciąż tym samym ale z czymś na nowo odkrytym w sobie.
W szpitalu podobno ma się nadmiar wolnego czasu. U mnie tak nie było. Dopiero w przedostatnią noc obejrzałem film. Szukając tytułu do obejrzenia moją uwagę przykuła okładka. Kiedyś otrzymałem piosenkę, jak się okazuje z tego filmu.
„In to the Wild” trafił wtedy w czas. Kilka godzin wcześniej planowałem szpitalny detoks w leśnej głuszy. Dla mnie to film, który opowiada nie tylko o drodze do wolności. To opowieść o poszukiwaniu szczęścia. Szczęście bohater odnajduje. Długo się nim nie nacieszy, bo umiera. Tak, niestety. Nie cierpię takich zakończeń. Zwłaszcza w miejscu, w którym byłem nie było to fajne przeżycie.
W filmie padło kilkukrotnie zdanie: NAZWAĆ WSZYSTKO WŁAŚCIWYM IMIENIEM.
Przemieniać czyli odkrywać to co wciąż tkwi we mnie nienazwane. Przemieniać dopóki wszystko zostanie odpowiednio nazwane.
Droga życia jest usłana różami. Na ogół ludzie depczą po cierniach w bólu nie zauważają kwiatów. Będąc i pracując z sobą, zyskujesz moc, dzięki której omijasz ciernie, bądź wyciszasz ból. W ten sposób masz możliwość oglądania kwiatów.
Odnaleźć i poczuć moc w sobie jest bogactwem naszego, cudownego, dalszego istnienia pięknego 🌼🌺🌻