Czarny anioł

Czasem przelatuje tu bardzo blisko. W sumie go nigdy nie widziałem ale czuję nieuchwytny niepokój jego obecności.
Musi mi się z ciekawością przyglądać. Czasem odfruwa wysoko, nawet cień jego nie ślimaczy się po ziemi. Czasem zniża lot, wtedy w powietrzu czuć nieprzyjemny chłód. Choćby nie wiem jak bardzo upał topił ziarnka piasku, to chłód i tak się pojawia. Chciałbym wiedzieć gdzie lata, mógłbym wtedy unikać bycia w jego cieniu. To bardzo nieprzyjemne uczucie. Najgorsze jest jednak wtedy, gdy podczas podniebnych popisów muśnie Cię skrzydłem nieostrożnie. Wtedy chłód zmienia się w mroźny oddech śmierci. Kriogeniczna antyterapia. Zatrzymanie w niebycie. Obojętnie gdzie muśnie, pustka wylewa się najpierw na żołądek, wypycha później ku górze wszelkie niestrawione resztki. Czy można czuć nic-nie-ma? Absurdalna to teza, a jednak towarzyszył mi trudny do określenia chłód. Przemykał po ciele spinając ciało. Niczym drzewo chowające się na powrót do nasienia i rozpadające się na moich oczach kurczył mnie całego. Nic-nie-ma i nic już nie jest. Pustka demolująca wszelkie cele i sensy. To co nazwane przestaje mieć już znaczenie.

*****
Dziś małe sprostowanie. Przeżycie, o którym dziś mowa jest niesamowicie autentyczne i trudne. Mimo upływu kilku godzin wciąż jest we mnie żywe. Zazwyczaj to, co tu opisuję wiąże się z obecnością w doświadczeniu innych osób. Dlatego to dzisiejsze wyjaśnienie, by powyższego doświadczenia nikt spośród osób dla mnie ważnych nie wiązał ze swoją osobą i tym bardziej nie brał sobie poczucie nieuzasadnionej odpowiedzialności czy winy.
*****

Skąd się wzięło dzisiejsze tu i teraz. Siedząc sam w pokoju rodziców wyciągnąłem zakupioną dziś książkę. NIE MA Mariusza Szczygła. W sumie nie byłem w stanie przeczytać nic więcej niż dedykację mieszczącą się na początku tej książki. To wtedy się wydarzyło. Przypomniał mi się >>>>>> dawno oglądany film o śmierci piłkarza na boisku <<<<<< ilustrowany rzewną arabskim zawołaniem. To podczas oglądania tego filmu świadomie przeżyłem ten lęk po raz pierwszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *