A psik!!!

My tu czasem tak wzniośle przeżywamy. Emocje niczym sęp szybujący na wyżynach przestworzy czy jak kapitan Nemo przemierzamy otchłanie przeżywanych uczuć. Dziele się tym wszystkim z Wami tak bez żadnej zasłony. Szczerze i wprost. Lubię mówić o tym co czuję. Czasem jednak przychodzi…
A psik!!!
Bolesne tu i teraz. Zwykłe kichnięcie pomogło odkryć siebie na nowo. Tym razem nawet „O kurrrr….” nie odda adekwatnie bogactwa tego doświadczenia. Każdym kawałkiem przekonałem się, że jestem jednak cały. Dobrze, że kamizelka trzyma to, jako tako w całości. Chirurgiczno-krawiecka kunsztowna robótka przetrwała, choć małe apsik niczym tornado przetoczyło się po okolicy. Nie trzeba było mnie zbierać z podłogi. Śmieje się, cholernie bolało, a ja się śmieję. Lubię ten stan. Choć wołałbym już nie kichać. Dobrze, że kichanie nie jest zaraźliwe jak ziewanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *